W tym miesiącu chciałabym polecić wam film pt. „Ona”. Film o
bardzo nietypowej miłości oraz o tym, jak bardzo jesteśmy podporządkowani
technologii.
Akcja dzieje się w przyszłości. Nie jest to jednak
przyszłość, jaką znamy z filmów science fiction. Nie ma tam latających
samochodów, robotów, które wyręczają nas w codziennych czynnościach czy
chociażby wymyślnych ubrań, jakie są często przedstawiane. Reżyser skupił się
przede wszystkim na tym, jak będą wyglądały relacje między ludźmi.
W pierwszej scenie widzimy mężczyznę, który coś recytuje,
prawdopodobnie wiersz. Dopiero po chwili dowiadujemy się, że pracuje w firmie,
gdzie zlecane są mu do napisania przeróżne listy, na przykład z okazji urodzin.
Czy na tyle świat ma się zmienić, że nie będziemy potrafili osobiście z kimś
porozmawiać czy wysłać samemu napisaną wiadomość?
Mężczyzna, którego widzimy na początku, nazywa się Theodor (Joaquin Phoenix). Pewnego dnia zachęcony przez reklamę, postanawia
kupić system operacyjny, który - jak się okaże, ma zastąpić mu prawdziwą
miłość.
Cała akcja filmu opiera się na
znakomicie napisanych dialogach, co było bardzo dużym wyzwaniem dla Spikea
Jonza, scenarzysty i jednocześnie reżysera filmu. Wrażenie robi także strona
wizualna, ponieważ prawie w każdym ujęciu pojawiają się kolory czerwone,
odcienie pomarańczy oraz różu, przez co obraz wydaje się bardzo ciepły.
Mam nadzieję, że film zrobi na was
pozytywne wrażenie oraz zachęci do rozważań na temat wpływu techniki na nasze
relacje.
Karolina Biesiacka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.